Przygoda życia

2 sierpnia 2023 11:14

Stacjonują nad jeziorem Obłęskim. Skauci żyją jak rodzina.

Przyjechali z Koszalina, gdzie mają swoją harcówkę. Ich oficjalna nazwa to PTTK Skauci Koszalin. Na co dzień, spotykają się dwa razy w miesiącu na kilka godzin. W tym czasie prowadzą typowe zajęcia harcerskie -np. terenoznawstwo, pionierka (budowa obozów, zagospodarowania się na danym terenie), samarytanka (udzielanie pierwszej pomocy), historia harcerstwa, czy przeróżne formy zabaw i edukacji.

- Zajęcia zawsze prowadzimy w terenie, a co jest warte podkreślenia, nigdy nie korzystamy z internetu. Ponadto organizujemy biwaki (jesienny i wiosenny) oraz uczestniczymy w wielu akcjach społecznych i charytatywnych – mówi Zdzisław Herman, jeden z wychowawców i drużynowy.

Koszalińscy skauci zrzeszają ponad 40 osób w wieku od siedmiu do siedemdziesięciu lat. Jak podkreślają druhowie, to oprócz nauki różnych umiejętności technicznych, przede wszystkim nauka życia w grupie. Tu ważny jest kontakt osobisty, który przez powszechność internetu tak często jest ograniczony.

Skauci właśnie przebywają na terenie Gminy Kępice, gdzie zorganizowano dwunastodniowy obóz. To nauka prawdziwego życia. Młodzi skauci samodzielnie zbudowali swój obóz, pełnią warty, angażują się w codzienne życie. Pranie, sprzątanie, przygotowywanie posiłków nadaje ich życiu rytm. Śpią w namiotach, które ufundowali im sponsorzy. Własnoręcznie wykonują podstawowe sprzęty – drabinę, stoły, czy lodówkę zrobioną z baniaka wkopanego w ziemię.

- To jest piękne, kiedy młodzi ludzie współpracują ze sobą, aby wspólnie osiągnąć wyznaczony cel. Oczywiście zdarzają się małe kłótnie, ale za chwilę wszystko wraca do normy. Tak jak w prawdziwym życiu – uśmiecha się drużynowy Zdzisław.

Właśnie uczestniczymy w porannej zbiórce. Wychowawcy wyznaczają skautów do pełnienia wart, informują o zadaniach na cały dzień. W planach m.in. nauka udzielania pierwszej pomocy, sprzątanie terenów leśnych, przygotowanie programu artystycznego do wieczornego ogniska. Oczywiście nie brakuje zabaw, kąpieli w jeziorze, zwiedzania okolic, czy spotkań z ciekawymi ludźmi.

W trakcie zbiórki można zgłaszać także skargi. – Pełniłam wczoraj dodatkową wartę za kolegę. Wnioskuję, aby być dziś z niej zwolniona – melduje jedna z młodych skautek. – Rozpatrzymy, rozpatrzymy –odpowiada z uśmiechem opiekunka.

W obozie biorą udział nawet siedmioletnie dzieci. Przez cały dzień z pełnym zaangażowaniem uczestniczą we wszystkich zadaniach, ale czasem wieczorem przychodzi moment tęsknoty za rodzicami i domem. Wtedy taki maluch otrzymuje wsparcie nie tylko od wychowawców, ale też od kolegów i za chwilę wraca świetny nastrój i chęć do dalszej zabawy.

Są też tzw. wygi obozowe. To m.in. Michał, Basia i Amelia. – Nie policzę, który to nasz obóz. Zawsze chętnie jeżdżę i cieszę się z okazji do poznania nowych miejsc i życia w obozowisku. Smartfonu mi nie brakuje – deklaruje Basia. Amelia z kolei łapie za drabinę własnoręcznie wykonaną, wspina się udowadniając jak solidnie jest zrobiona. Michał ma sporą siłę fizyczną, więc  wozi dziewczyny na wózku wyznaczoną wcześniej trasą wyczynową. Słychać śmiech, a w namiotach zagorzałe rozmowy. To ostatni moment przed kolejnymi obowiązkami.

- Szykować się do zbiórki i wyjścia! – pada komenda. Za chwilę w obozowisku wzmożony ruch. Każdy wie, co ma robić, co ubrać, gdzie się ustawić.

- Tutejsze tereny są znakomite do obozowania, życia harcerskiego i do wypoczynku. Z pewnością wszyscy wrócimy do domów ze wspaniałymi wspomnieniami – mówi skaut Zdzisław.

Po chwili wszyscy znikają, realizując kolejne zadania. Wrócą tu za kilka godzin na kolejny posiłek, a wieczorem czeka ich wspólne ognisko, śpiew i wspomnienia z kolejnego dnia wypełnionego atrakcjami. To przecież wspaniała przygoda życia.